Przyjętą formą szkoleń żeglarskich przez Natangia Sailing jest w 100% tygodniowy kurs żeglarski na Mazurach. Zawsze 3 osoby. Zawsze 3 zamykane koje.

SPRAWDŹ CENĘ

Trochę to trwało. Chłopaki wyskoczyli nawet motorówką mnie szukać, ale "minęliśmy się". Przy panujących warunkach nie słyszeli mego wołania. Po jakimś czasie Robinsonowania na środku Niegocina dostrzegłem jeden jedyny jacht ( typ Venus) płynący na silniku, bez żagli. Ufff, dostrzegli mnie, podpłynęłi wzięli deskę na pokład a mnie pod pokład. Panowie byli ewidentnie ze Śląska, a ich gościnności nie zapomnę do końca życia: "Chopie, Ty siny już żeś jest, dawaj pod pokład". Tłumaczyłem, że to trening nic takiego itp. " Masz golnij se"- zobaczyłem jak szklanka napełnia się do połowy czystą wódką, a ja używki znałem wtedy z lekcji religii. No i piłem tę wódkę, ciekła mi bokami bo mi się ręce trzęsły. " Zapal se, którego wolisz?"- były Camele i Popularne. Oczywiście, że twardziele co piją wódę szklankami, nie palą fajek z filtrem- wybrałem Popularesy. "Masz na drugą nóżkę"- a nóżki to już mi się uginały, ale cóż było robić:-). Oczywiście wszystko w skrócie. Jacht płynął akurat w stronę naszego klubu. Finał był taki, że czysta ciepła wódka na tyle dodała mi fantazji, że do klubu wpłynąłem sam- w ślizgu. Sytuacja była poważna, akcja poszukiwawcza i wezwano dyrektora, który zobaczył, jak się chwieję na nogach: " Artur, ty ledwo na nogach stoisz z wycieńczenia...". Podbiegł do mnie trener, zaczął wypytywać co, jak , gdzie i ważne że jestem. Coś się odezwałem. Wtedy trener zorientował się, że jestem pijany!:-) Wyobraźcie sobie jego reakcję, wichura, puste jezioro, brak jednego z podopiecznych, który wraca...pijany...Życie!:-)

14 kwietnia 2024

Za dużo wiatru, za duży żagiel...czyli ciepła wódka na Niegocinie

Początek lat 90' tych, gdy było się 30 kg. młodszym, w życiu moim miał miejsce kilkusezonowy romansik z windsurfingiem. Nawet starty w regatach, ale jedynie rangi wojewódzkiej i bez podium.

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
WYŚLIJ
WYŚLIJ
WYSŁANO!
Proszę wypełnić wszystkie wymagane 
pola!
 Szkoła żeglarstwa Natangia Sailing prowadząca tygodniowy kurs żeglarski  na Mazurach-  posiada profil facebook-owy:  Natangia Sailing
 Natangia Sailing to kameralne szkolenia żeglarskie dla dorosłych. Specjalność to wyłącznie tygodniowy kurs żeglarski na Mazurach.
Tygodniowy kurs żeglarski  na Mazurach- kontakt: Natangia Sailing- port, biuro, telefon, e-mail, kursy żeglarskie od kwietnia do października.

(+48) 661 474 998 (od maja do września po 19.00)

Przystań Nautica, ul. Węgorzewska 12A, 11-600 Kolonia Rybacka k/Węgorzewa (port)

natangia@natangia.top

© Natangia Sailing 2024

Sikorskiego 3/8 11-500 Giżycko (biuro)

Tygodniowy kurs żeglarski na Mazurach poparty jest również materiałami szkoleniowymi na You Tube. Zajrzyj koniecznie na kanał Natangia Sailing.

Napisz do mnie!

Niemniej jednak frajda z pływania na desce z żaglem- przednia! Początek lat 90' tych- zero internetów, komórków i satelitów pogodowych chyba też. Radio, telewizja, gazety : Współczesna, regionalny Dziennik Pojezierza- to były nasze media pogodowe. Natomiast precyzyjne przyrządy meteorologiczne odwzorowujące stan pogody w czasie rzeczywistym, każdy opracowywał indywidualnie. W moim przypadku były to dwie wysokie topole pod domem, wystające ponad dachy i informujące mnie o kierunku i sile wiatru. Gięcie topoli w 1/4 , 1/3 ich wysokości świadczyło o bardzo uczciwych warunkach na jeziorze. Tak było również pewnego razu. Topole zasygnalizowały, że na jeziorze będzie ciekawie. Bez "amerykańskiej mechanizacji" każdy wiedział, czuł co będzie na wodzie i spotykaliśmy się dzięki naszym "wiatromierzom". Gdy pewnego razu zjawiłem się rankiem w klubie, okazało się, że wszyscy już byli i dla mnie do wyboru został chyba największy z żagli do deski- zdecydowanie za duży jak na panujące warunki. Fakt ten nie mógł oczywiście pozbawić mnie przyjemności pośmigania w ślizgu w takich warunkach. Wyskoczyliśmy na jezioro. Jedyne co mi się udało to długi ślizg z wiatrem na środek jeziora. O powrocie nie było juz mowy. Fala, za duży wiatr, za duży żagiel, za mało sił. Wiatr się wzmógł, a ja zostałem sam na Niegocinie. Jachtów w owym czasie na Mazurach było grube kilka razy mniej niż obecnie i były dużo mniejsze. Nie płynęło nic:-). Położyłem się więc na desce i machałem łapami w stronę najbliższego brzegu: metr w przód, dwa w bok trzy w tył:-)